Spośród 350 naszych nowych biur, niektóre z nich dzielą powierzchnię użytkową z przedszkolami, szkołami i żłobkami. Jak radzą sobie rodzice z VMLY&R, jaki znaleźli sposób na zagospodarowanie domowej przestrzeni i jak dbają o swoją strefę komfortu? O ile w obecnych czasach to sformułowanie jeszcze funkcjonuje. Zapytaliśmy kilkoro z nich - poznajcie ich słodko-gorzkie tajemnice.
Not every hero wears a cape
Kiedy oboje z rodziców pracują, a wokół biega 1,5 roczny maluch, sama dobra logistyka nie wystarczy - liczy się improwizacja! A dom na wsi sporo ułatwia. Call z ogrodu? Nie ma sprawy, tylko zorganizuj dziecku trochę patyków i kretówkę do rozgrzebania. Zebranie ze wspólnikami poprowadzone z pokoju dziecięcego? Spoko, tylko uważaj, żeby Cię pluszaki nie zasłaniały. A na wyższą koncentrację i nadrabianie prezentacji jest przecież masa czasu… tak pomiędzy 22:00 a 3:00. Wszystko do ogarnięcia!
Piotr Friedberg, technology chief business officer, tata Helenki, 1,5 roku
Nieodzownym pomocnikiem stał się tablet, którego kiedyś unikaliśmy jak ognia. Pierwszy tydzień był najcięższy, bo na polu bitwy zostałam sama. W drugim tygodniu emocje opadły, dlatego zaczęłam ogarniać kalendarz na sloty "dziecięce": śniadania, obiady, czas na zabawę i dwa sloty na pracę własną. Moje biuro, czyli jadalnia to jednocześnie plac zabaw (przydałaby się ścianka działowa, bo raz prawie mi zalali kompa) i miejsce nauki (dobrze, że jeszcze przedszkolnej). Całe szczęście, że jest ich dwóch i czasem zajmują się sobą nawzajem.
Ania Góreczna, group account manager, mama Maurycego, 6 lat oraz Kacpra, 4 lata
Plan czego? Nie ma czegoś takiego. Tak jak nie ma czegoś takiego, jak sprawdzone gry. Każde dziecko jest inne i miewa różne zachcianki. Niezmienna jest potrzeba uwagi od rodzica. Dzieci potrafią się zajarać się wszystkim, jeśli rodzice im czynnie towarzyszą. Zdalne zajęcia póki co totalnie się nie sprawdzają. Nasze dzieci są w takim wieku ze konieczny jest nasz czynny udział – nie są w stanie „pracować” samodzielnie, a my nie mamy czasu, żeby brać w tym udział – także na ten moment bez sukcesów. Sprawdziło się natomiast posiadanie dwójki dzieci – gdyż zdarzają się momenty, że po prostu bawią się same ze sobą – krótkie, ale jednak.
Marta Gaś-Dmowska, group account manager i Kamil Dmowski, activation director, rodzice Ignasia, 6 lat i Idy, 3 lata
Obecny tryb pracy określiłbym jako INTERWAŁY. Nie tylko czas i praca są rwane przez cały dzień, ale też emocje i to często jest większym wyzwaniem niż dowiezienie wyników. Zauważyłem, zwłaszcza na początku izolacji, że dziecko wskakujące na kolano podczas wideokonferencji wzbudzało entuzjazm. Przyjąłem taktykę przyciągania dzieci wzrokiem, kiedy czułem, że klimat spotkania jest słaby albo ludzie smutni. Zwykle działało na plus i rozluźniało atmosferę. W czwartym tygodniu wszyscy są do tego przyzwyczajeni, a osoby z mojego zespołu, czy ze strony klienta znają już moje dzieci po imieniu. Czego trzeba pilnować? Tego, żeby w domu nikt nie był głodny. Izolacja i głodni domownicy = awantura. Przygotowanie obiadu z odpalonym laptopem i słuchawkami na uszach stało się normą.
Łukasz Fuja, account manager, tata Mili, 7 lat i Olafa, 5 lat
Jak wytłumaczyć dziecku, że rodzic pracuje?
Nie da się tego wytłumaczyć raz a dobrze. Rozmawiamy z nimi o tym codziennie, uprzedzając, że dziś też musimy pracować i dlaczego. Trzeba im po prostu w tym czasie znaleźć alternatywne zajęcie – wtedy jest szansa na przeprowadzenie spotkań, calli i statusów.
Marta Gaś-Dmowska, group account manager
Ja czasem pokazuję dzieciom ludzi na ekranie podczas spotkania. Powoli zaczynają rozumieć, o co nam chodzi. Jeszcze nie dotarliśmy do momentu, kiedy rozumieją… Każdy rodzic będzie potrafił to wytłumaczyć, ale dziecko potrzebuje czasu na przyswojenie i tego nikt nie przyspieszy.
Kamil Dmowski, activation director
"Jak nie zrobię tego teraz przy komputerze, to nie będzie mnie stać na nowe zabawki, bo nie zarobię pieniędzy". Brutalne, ale prawdziwe. I działa… Na kilka minut.
Ania Góreczna, group account manager
Nie da się dziecku powiedzieć, że teraz musi być cisza, bo "ważny call", to po prostu nie działa. Myślę, że one coraz bardziej kumają, co się dzieje - że my, dorośli pracujemy. Jednak emocje (zwłaszcza u 5-latka) często biorą górę i kilka razy podczas pracy słychać płacz, złość czy śmiech.
Łukasz Fuja, account manager
Guilty pleasure to?
Powoli zaczynają się gubić, czy to przyjemność dla nich czy dla dzieci.
Z odsieczą przychodzą:
Gdy już na powierzchni przestanie szaleć zaraza i z ukrycia wyjdą zadowoleni ze swoich dodatkowych kursów online, nauczeni nowych języków i robiący szpagaty i mostki single i bezdzietni - będą musieli stanąć do walki właśnie z nami – rodzicami. Współczujemy im ;-)